środa, 20 lipca 2016

A może jednak?


Zaczytałam się w blogu Keep Dreams Close ostatnimi czasy. Tak jak w wielu blogach zresztą, co wcześniej mi się nie zdarzało. I zadałam sobie jedno ważne pytanie: a może jednak?

Już dawno porzuciłam bieganie na rzecz treningów siłowych. Do sylwetki biegacza mi nie po drodze, nie chcę również tak wyglądać. Moim celem jest zupełnie inny typ sylwetki. Ale zakuło mnie serduszko, gdy czytałam o przygodach Keep Dreams Close przed i w trakcie maratonu. Półmaratonu. Kurde, nawet biegu na 5 kilometrów. I poczułam ukłucie zazdrości. Siedzę w pracy 8 godzin, potem zakupy, fundacja, sprzątanie, jedzenie do pracy… A z aktywności długie spacery (po 10 km, bo przecież misja w Ingressie sama się nie zrobi, prawda? A przy okazji można nałapać pokemonów), które zabierają mi mnóstwo czasu.

Co się stało z moją biegową radością? Przecież obiecałam sobie, M., mamie, tacie, bratu i kotom, że przebiegnę ten cholerny półmaraton w następnym roku. Tymczasem buty i koszulki do ćwiczeń poszły w kąt a ja się rozlałam jak galareta na cieście. Fajnie jest chudnąć prawie kilogram tygodniowo samą dietą, ale ja chcę efekty. Lepsze niż teraz. Chcę znowu się cieszyć z każdego przebiegniętego kilometra, chcę znowu patrzeć z radością na te głupie zajączki w tempie na Endomondo.
Keep Dreams Close, możesz sobie pogratulować, bo jeżeli dzisiaj pogoda pozwoli (a nawet jeśli nie, to co!), to wyciągam zakurzone buty i spodnie z szafy i śmigam truchtać. Jak ten skaczący wesoło baleron na dróżce :D

2 komentarze:

  1. Oj nawet nie wiesz jak mi miło! Ciesze się bardzo i trzymam kciuki za dzisiejszy trening! Bieganie jest wspaniałe :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję :) Nawet nie wiesz, jakiego powera mi dałaś :) Gdybym mogła, to bym już teraz pobiegła, ale niestety pracuję :(

      Usuń