wtorek, 26 kwietnia 2016

Grające Dziewczyny



Czasem żałuję, że nie jestem dziewczyną grającą w gry. Mam wrażenie, że one są fajne. Wyluzowane, każdy na nie leci, bo przecież wiedzą, jak się trzyma pada, robią z siebie ziemniaka na kanapie przez cały weekend i nie trują dupy o sprzątanie czy romantyczne spacery.
A ja grałam tylko w LoZ, BG, Mario i Mario Kart. Wszystko na N64 lub na PC. Próbowałam łupać w inne gry, ale jakoś nigdy nie miałam cierpliwości GD* - po jakimś czasie wszystko szło w kąt. Tak, tej cierpliwości czasem im zazdroszczę. Bo kto będzie się ślinił na widok kobiety, która powie „gram w internetowe RPG” i jeszcze zjebie za to, że mylisz PBF z cRPG. No nikt, no.
Odkąd sięgnę pamięcią zawsze zazdrościłam GD. Bo miały wianuszek facetów wokół, bo każdy za nimi latał i się rozwodził, jakie to one nie są zajebiste. A ja? Próbowałam i nie wyszło. I wiecie co? Tak jest chyba lepiej.
Nie zabieram pada.
Nie zabieram kompa.
Nie robię z siebie ziemniaka i zamiast marudzić o porządek, to sprzątam.
Nerdzę czasem na N64, ale to stare i nikt w to nie gra.
Zamiast grać robię obiady. Nie zawsze smaczne, ale robię.



Ale nadal czasem zazdroszczę. Bo nie mam cierpliwości, żeby ginąć dwadzieścia razy na tym samym poziomie i grać dalej. W ogóle jestem niecierpliwym stworzeniem. Tak niecierpliwym, że często wyjmuję jeszcze za zimną pizzę z piekarnika.

*GD – grające dziewczyny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz